Tłumaczenia w kontekście hasła "Znów zacząłem chodzić" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: Znów zacząłem chodzić na mityngi AA. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Aktualna sytuacja zmusiła do pracy z domu wiele osób, które wcześniej nie miały takiej możliwości. Być może będzie to przełomowy moment dla wielu pracodawców i pracowników, którzy wreszcie zdadzą sobie sprawę, że siedzenie na dupsku w biurze od 8 do 16 nie jest wartością samą w sobie. Rewolucja dzieje się na naszych oczach, a jako że sytuacja jest nadzwyczajna, pomyślałam, że najlepiej nam wszystkim zrobi skupienie się teraz na rzeczach jak najbardziej zwyczajnych. Trywialnych wręcz. Stąd też, jako osoba z wieloletnim doświadczeniem pracy z domu, w tym z bagażem kilku lat pracy wyłącznie zdalnie (czy ktoś jeszcze pamięta czasy, kiedy z wypiekami na twarzy pisałam, że właściwie to tłumaczeniowy freelance w domowym zaciszu najbardziej mnie kręci? – dawno i nieprawda), postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma ciekawostkami i garścią wiedzy. Zaczynając – a jakże – od ciuchów… Pozory normalności Ja wiem, że dla wielu osób ciuchy to ostatnia rzecz, którą zaprzątają sobie głowę zostając w domu. Osobiście jednak uważam, że kiedy nasza strefa zawodowa i prywatna zaczynają tak mocno się przenikać, warto zachować chociaż pozory normalności i mimo wszystko zredukować do minimum liczbę dni spędzanych w piżamie. Jako że ostatnio na kilka tygodni musiałam powrócić do modelu pracy zdalnej (rozpoczęłam areszt domowy zanim to było modne, hehe), przypomniałam sobie, jak ważne dla mojego zdrowia psychicznego jest utrzymywanie pewnej rutyny: wstawałam o tej samej porze, co zazwyczaj, piłam kawę, jadłam śniadanie, myłam zęby, czesałam się i wyskakiwałam ze szlafroka jeszcze zanim wybiła ósma. Dodatkową motywacją był oczywiście fakt, że średnio co najmniej raz dziennie musiałam wziąć udział w jakimś spotkaniu i włączyć kamerkę. Zapewniam jednak, że: nauczona doświadczeniem nigdy nie wdzwaniam się ubrana jedynie od pasa w górę, bo nigdy nie wiadomo, kiedy akurat do drzwi zadzwoni kurier albo sąsiadka; gdyby nawet spotkań nie było i tak nie wpłynęłoby to na moje żelazne zasady, które nie pozwalają spędzać w szlafroku więcej niż 2 godziny na dobę i to jedynie w przedziale czasowym 6-9 rano lub wieczorem, po 21. I kropka. Ciekawostka: problem spędzania całego dnia w piżamie w ogóle mnie nie dotyczy, gdyż dopiero od początku tego roku posiadam koszule nocne (sztuk trzy, z funkcją karmienia), a i te od miesiąca czekają na swój debiut w spakowanej na wszelki wypadek torbie do szpitala. Wiadomo, ciężko mi wyobrazić sobie kogoś, kto pracując z domu wstaje rano i pierwsze kroki kieruje po żelazko, żeby wyprasować sobie świeżą koszulę. Pastowanie butów czy nakładanie pełnego makijażu to również działania bardziej terapeutyczne niż praktyczne (ale absolutnie zachęcam, jeśli tylko sprawia Ci to przyjemność i pozwala nie zwariować w tych dziwnych czasach). Nie popadając z jednej skrajności w drugą – fajnie jak ciuchy po domu są po prostu wygodne; jeśli dodatkowo możesz w nich poczuć się odrobinę normalniej (a nie jak z ciężkim przeziębieniem czy na kacu – tak podświadomie zaczynam się czuć zawsze, kiedy pozwalam sobie na zbyt intensywne rozmemłanie) to tym lepiej! Właśnie dlatego unikam tworzenia w swojej garderobie kategorii tylko po domu, bo jeśli coś zupełnie nie nadaje się już do noszenia na zewnątrz, to nie powinno też pogarszać mi samopoczucia, kiedy nie mogę wychodzić. Biustonosz a work-life balance Jasne, że mogłabym po prostu napisać, że po domu to tylko w dresiku i bez stanika i temat byłby zamknięty. Niestety, jestem jedną z tych okropnych osób, dla których nie bez powodu strój i nastrój w języku polskim brzmią tak podobnie. O ile wychodząc codziennie, nabrałam wprawy i szykowanie się do biura nie zajmowało mi już więcej niż pół godzinki (a warto wspomnieć, że nie obowiązuje mnie żaden dress code, po prostu mam pewne preferencje, które oczywiście zmieniają się z dnia na dzień razem z moim samopoczuciem i pogodą – stąd czasami obcasy, a innym razem – sweter i emu) to paradoksalnie wybieranie ciuchów do zostania w domu okazało się być dla mnie pewnym wyzwaniem. Bo z jednej strony może mogłabym założyć tę ulubioną dopasowaną sukienkę w prążki… ale z drugiej – zdecydowanie lepiej prezentuję się/pracuje się w niej siedząc przy biurku, niż w pozycji półleżącej na fotelu czy z ciążową poduszką pod lędźwiami i między kolanami. No i jeszcze ten cholerny stanik… Biustonosz a sprawa polska. Zakładać czy nie? Jeśli zakładać, to jaki? Jeśli nie zakładać po domu, to właściwie, dlaczego zakładać wychodząc do pracy? Przez jakiś czas spierały się we mnie różne podejścia do tej kwestii. Ostatecznie – wraz z bardzo udanymi zakupami kilku miękkich staników (z myślą o karmieniu, a jakże) i po definitywnym wyciągnięciu fiszbin z dwóch pozostałych, doszłam do momentu, w którym każdy z posiadanych przeze mnie biustonoszy sprawdzi się zarówno do siedzenia w domu, jak i do wyjścia na miasto. I tak oto wszystko zostaje na swoim miejscu, hehe. W czym chodzę, kiedy nie wychodzę? Na koniec, już bez zbędnego strzępienia ozora, zabieram Was w krótką podróż po mojej szafie. Oto kilka przykładowych zestawów, które noszę, kiedy akurat utknę w domu. Dziwnym trafem (przysięgam, całkiem niezamierzenie) okazało się, że każdy z nich nawiązuje stylem do trochę innej epoki – zarówno w modzie, jak i w muzyce. W gratisie do inspiracji ubraniowych macie więc inspirację muzyczną. Bo pamiętajcie – #muzykawczasachzarazy naprawdę może nas uratować! Jak sami widzicie, klucz jest prosty: najczęściej łączę jakiś komfortowy dół z górą, która prawie tak dobrze, co z klasyczną ołówkową spódnicą, komponuje się z welurowymi leginsami. A przynajmniej ja nie miałabym oporów, żeby oba takie połączenia założyć. Szukając inspiracji nie zapominajcie o najważniejszym: eclectic is the new black. I oczywiście dajcie znać, w czym przetrwaliście kolejny dzień w domu.
Skorzystaj z korepetycji na Tutors.live. W tym przypadku bardzo przyda nam się zasada, która wszystko wyjaśni. Poprawną formą jest „zacząłem”, a „zaczęłem” uznajemy za błąd ortograficzny. Jak mówi nam reguła, jeśli w słowie jest czas przeszły, forma osoba, liczba pojedyncza oraz rodzaj męskoosobowy, przed literą „ł
w damskich ciuchach translations w damskich ciuchach Add in drag Spacer w damskich ciuchach główną ulicą Broken Hill. One lap of the Broken Hill main drag in drag. To właśnie wtedy wystąpili w damskich ciuchach – i tak właśnie przebranych widziałam ich po raz pierwszy. That's the show they did in drag, so the first time I ever saw them they were all wearing dresses. Literature Chuck w damskich ciuchach czy prawdziwa dziewczyna? Like Chuck in drag or an actual girl? Nie ubiorę się już w damskie ciuchy Won' t wear girl' s clothes again opensubtitles2 Nie, przebierał się w damskie ciuchy żeby nas rozbawić No, he' d get up in woman' s clothes and make us laugh opensubtitles2 Gra, pije podczas lunchu, a może w sobotę wieczorem przebiera się w damskie ciuchy? Gamble, drink his lunch, dress in women's clothes on Saturday night?"" Literature Byłem ubrany w damskie ciuchy. I was dressed in women’s clothing. Literature Ubranie się w damskie ciuchy było dla mnie równoznaczne ze staniem się kobietą. Putting on women’s clothes to me was tantamount to becoming a woman. Literature – Na przykład że lubię o północy, kiedy nikt na mnie nie patrzy, przebierać się w damskie ciuchy? “Are you asking if I like to wear women’s clothing at night when no one is watching? Literature Chcesz powiedzieć, że nie miałam Bat Mitzvah, bo ojciec chciał pojechać do lasu, żeby chodzić w damskich ciuchach? You're telling me I didn't have a Bat Mitzvah because dad wanted to go into the woods and dress up like a woman? Nie, przebierał się w damskie ciuchy żeby nas rozbawić. No, he'd get up in woman's clothes and make us laugh. Spacer w damskich ciuchach główną ulicą Broken Hill. One lap of the Broken Hill main drag in drag. Boże, nawet kiedy graliśmy w The Club 82 – wtedy, gdy byliśmy poprzebierani w damskie ciuchy, pamiętasz? Oh god, and even when we played the Club 82, when we finally played in drag, right? Literature Może to ty flirtujesz ze wszystkimi, przebierasz się w damskie ciuchy i szpiegujesz swojego chłopaka You’re the one who’s flirting with everyone, dressing up in drag, and spying on your boyfriend.” Literature Pamiętasz, gdy w liceum wypiliśmy Dzikiego Indyka, a rano obudziłem się w damskich ciuchach? Remember when we were in high school, and we were drinking Wild Turkey, and I woke up wearing women's underwear? Mogłeś się ubrać w damskie ciuchy, co? You could dress up in drag, huh? Powiedz mi, że są ubrani w damskie ciuchy Tell me they' re wearing women' s dresses opensubtitles2 Powiedz mi, że są ubrani w damskie ciuchy. Tell me they're wearing women's dresses. Raz chciał napisać historię z Profesorem X ubranym w damskie ciuchy, co skwitowałam słowami: »Nie ma, kurwa, mowy«. He wanted to run a story line where Xavier wanted to wear women’s clothes and I said, ‘No fucking way.’ Literature Ktoś go obezwładnił, ale walczył gdy go przebierali w damskie ciuchy. Someone incapacitated him but he could struggle while they put on the woman's clothing. To, że ubierasz się w damskie ciuchy, żeby nikt cię nie poznał jak kradłeś samochód swojej mamy? That you dressed up in women's clothes so no one would recognize you when you stole your mom's car? Tak czy inaczej, od czasu do czasu przebieram się w damskie ciuchy – i co z tego? Either way, I dress up in women’s clothing now and then, so what? Literature " Tajemnicze, martwe kloce w damskich ciuchach ". " Mystery bumsticks dead in drag. " Nie przebierał się w damskie ciuchy, czy coś. He wasn't, like, a cross-dresser or anything. Zawsze przycho dzi ubrany w damskie ciuchy i kupuje dwie dziewczyny, które zabiera do prywatnego pokoju. He's always dressed in women's clothes and pays for two girls to come into a private room. Literature Jesteś ubrany w damskie ciuchy. And that wasn't the last time. The most popular queries list: 1K, ~2K, ~3K, ~4K, ~5K, ~5-10K, ~10-20K, ~20-50K, ~50-100K, ~100k-200K, ~200-500K, ~1M
Buty sznurowane • Buty na wiosnę • . - System sznurowania za pomocą płaskich taśm Navic Fit™ pozwala dobrze dopasować but do kości śródstopia, co utrzymuje stopę w miejscu i stabilizuje. Czerwone buty trekkingowe Columbia sznurowane z płaską podeszwą. 549.99złeobuwie.pl. Trekkingi Columbia Facet ™ 75 Outdry™ 2027211
Forum: Noworodek, niemowlę Jak w tytule. Nie spodziewałam się, że tak szybko będę musiała o tym pomyśleć. Ulka chodzi przy meblach i próbuje od mebla do mebla. Jak się puści to przez kilka sekund utrzymuje równowagę. Podejrzewam, że pierwsze samodzielne kroki już blisko. Czy powinna chodzić boso, czy jakieś specjalne obuwie trzeba kupić? Jeżeli chodzi o ten temat jestem całkiem zielona. Ola i Ulcia (24/03/04) DZIECINoworodek, niemowlędzieci uczą się chodzić w butach czy na boso? Angina u dwulatka Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –... Czytaj dalej → Skubanie paznokci – Co robić, gdy dziecko skubie paznokcie? Może wy macie jakieś pomysły, Zuzanka od jakiegoś czasu namiętnie skubie paznokcie, kiedyś walczyłam z brudem za nimi i obcinaniem ich, a teraz boję się że niedługo zaczną jej wrastać,... Czytaj dalej → Mozarella w ciąży Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji. Czytaj dalej → Czy leczyć hemoroidy przed porodem? Po pierwszej ciąży, a bardziej porodzie pojawiły się u mnie hemoroidy, które się po jakimś czasie wchłonęły. Niestety teraz pojawiły się znowu. Jestem w 6 miesiącu ciąży i nie wiem,... Czytaj dalej → Ile kosztuje żłobek? Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko... Czytaj dalej → Pytanie do stosujących zastrzyki CLEXANE w ciąży Dziewczyny mam pytanie wynikające z niepokoju o clexane w ciąży. Biorąc od początku ciąży zastrzyki Clexane w brzuch od razu zapowiedziano mi, że będą oprócz bolesności, wylewy podskórne, sińce, zrosty... Czytaj dalej → Mam synka w wieku 16 m-cy. Budzi się w nocy o stałej porze i nie może zasnąć. Mój syn budzi się zawsze o 2 lub 3 w nocy i mimo podania butelki z piciem i wzięcia do łóżka zasypia dopiero po ok. 2 godzinach. Wcześniej dostawał w... Czytaj dalej → Dziewczyny po cc – dreny Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała... Czytaj dalej → Meskie imie miedzynarodowe. Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to... Czytaj dalej → Czy to możliwe, że w 15 tygodniu ciąży?? Dziewczyny!!! Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Wczoraj wieczór przed kąpielą zauważyłam przezroczystą kropelkę na piersi, ale niezbyt się nią przejełam. Po kapieli lekko ucisnęłam tą pierś i... Czytaj dalej → Jaką maść na suche miejsca od skazy białkowej? Dziewczyny, których dzieci mają skazę białkową, może polecicie jakąś skuteczną maść bez recepty na suche placki, które pojawiają się na skórze dziecka od skazy białkowej? Czym skutecznie to można zlikwidować? Czytaj dalej → Śpi albo płacze – normalne? Juz sama nie wiem co mam myśleć. Mój synek ma dokładnie 5 tygodni. A mój problem jest taki, że jak mały nie śpi, to płacze. Nie mogę nawiązać z nim... Czytaj dalej → Wielotorbielowatość nerek W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać... Czytaj dalej → Ruchome kolano Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche... Czytaj dalej →
Przyznaję, aż się w nich roi od rurek i coraz to dziwniejszych ubrań, chociaż są w dziale męskim. Gdy zacząłem chodzić w tych ciuchach, dziewczyna nie potrafiła kryć zadziwiania i tego jak podobają się dla Niej podobają. Dla mnie też szybki wybór, zakup i jeszcze do domu przywiozą. Ubrania bez względu na budowę ciała
To kolejny wpis z głowy, czyli z niczego. Post o moich doświadczeniach związanych z ubieraniem się przed tranzycją, w trakcie zmian, a także obecnie. Nie wszystko tutaj dotyczy ściśle transpłciowości, tylko np. wzrostu, z czym i cis kobiety mogą się borykać. Zresztą, pewnie nie ma osób, na których wszystkie ubrania dobrze wyglądają. Tylko powody będą przed tranzycją i terapią hormonalną, a ubraniaPodobnie jak wiele innych osób przed tranzycją miałam okres gdy nie przywiązywałam wielkiej wagi jak wyglądam. Moja samoocena była niska, nie podobałam się sobie, więc nie czułam potrzeby dobrze się ubierać. Jakiś czas chciałam być jak najlepszym facetem, ale to bardziej dla innych. Nawet brodę miałam jakiś czas. Jakie ubrania nosiłam?Workowate. Tak to można w skrócie określić. Ubrania na mnie wisiały, do tego rodzice mi często kupowali za duże ubrania, by „nie były zbyt krótkie”. Trochę też ukrywałam swoje ciało pod ubraniami – nie byłam z niego zadowolona. Chudy chłopak, bez sporej masy mięśniowej, kto by takiego chciał? Ja na pewno nie. Miałam jedne jeansy, zwykłe, najtańsze, jakieś duże t-shirty, parę bluz, polarów, czego unikałam to kaptury. Wiąże się to z prześladowaniem w szkole ciągnęli mnie za nie. Rodzicom powiedziałam, że nie lubię, bo jak zakładam kurtkę, to mi przeszkadza. Bałam się powiedzieć prawdę, a było to chyba na koniec podstawówki – wtedy wyjątek – ubrania na rowerPoczątkowo jeździłam rowerem w „cywilnych” ubraniach. Jednak rower służył mi do ucieczki przed światem i sobą. Co prawda, to ostatnie było niewykonalne, ale bardzo dużo kilometrów nawinęłam na koła. Z czasem zaczęłam kupować ubrania na rower, bardziej obcisłe, sportowe ciuchy. A gdy szukałam odpowiedzi na pytanie „kim jestem”, wiedziałam, ale się bałam, zaczęłam kupować damskie ubrania, takie wyglądające na unisex. Rower był dobrą wymówką czemu ojciec jeszcze o mnie nie wiedział, a zobaczył mnie w legginsach i damskiej koszulce rowerowej rzucił, że mam kobiecą figurę. Chciał mi dopiec, ale ja się w duchu zaśmiałam. 😉 Oczywiście, jak się dowiedział, to odzywki się zmieniły. Choć po paru latach od tego zdarzenia zaakceptował. W domu nadwyraz często chodziłam w rowerowych ciuchach, czasem to były zwykłe damskie tranzycji – zerowy passingTutaj początek tranzycji nie równa się rozpoczęciu terapii hormonalnej – HRT. Tranzycja rozpoczyna się w głowie, gdy ma się gotowość na rozpoczęcie zmian. W pewnym momencie dobrze wiedziałam co chcę, a strach już nie paraliżował. Od tego momentu mój styl ubierania trochę się zmienił, miałam więcej ciuchów damskich niż męskich. Wybierałam ubrania unisex, choć do pracy aż do coming outu chodziłam w męskich jeansach i długiej męskiej to gdzie się dało jeździłam rowerem, ubierając się jak chciałam i się nie bałam. Na grupę wsparcia jeździłam od jesieni dwa lata temu, za pierwszym razem byłam w bluzie-tunice dresowej, bardzo mi się podobał kolor i wzór. 🙂 Często nosiłam ciuchy o długości tuniki, ze względu na dysforię tego co mam między nogami… Teraz ta dysforia w większości zniknęła, noszę różne ciuchy. 😉 Damskie jeansy też nosiłam, w takich ciuchach czułam się bardziej sobą. Choć w bardzo kobiecych czułam się źle – twarz za bardzo nie pasowała. 🙁Zaczynam mieć passingGdy przez terapię hormonalną zaczęłam wyglądać bardziej właściwie powoli zmieniałam ubrania na trochę bardziej kobiece. A gdy w pracy się o mnie dowiedzieli, całkowicie zrezygnowałam z tych męskich. Czasem musiałam poprawiać ludzi, że jestem kobietą, ale warto było. Akurat była zima, więc łatwiej było się ukryć pod ubraniem, nosiłam swetry, szaliki, czapki. Po chwili nie miałam problemu by iść na zakupy i przeglądać ubrania w damskich działach sklepów. A jeszcze parę miesięcy wcześniej to było nie do pomyślenia. Przyznaję, na pierwsze zakupy chodziłam z „obstawą” w postaci jakiejś znajomej. To pomagało, na psychikę i w doborze sobąTeraz nie mam problemów z ciuchami związanymi z transpłciowością, no może z wyjątkiem niektórych bardzo obcisłych. Trochę to siedzi w głowie, trochę się boję, że będzie coś widać. Jednak niedługo rozwiążę ten ostatni problem. Moja figura wiele się nie zmieniła, zmiany są bardzo drobne. Mam małe piersi, mięśni rozbudowanych nigdy nie miałam, talię mam całkiem ok, jestem szczupła, biodra mam dość szerokie, co nawet ostatnio ktoś mi skomplementował. 😉Ciało mam proporcjonalne do wzrostu. A jestem wysoka – 186 cm, choć nie wyróżniam się z tłumu. Przez wzrost obwody też są większe niż u niższych kobiet, jednak całość wygląda dobrze. Zwykle kupuję ubrania rozmiar 38/M, choć w szafie mam ciuchy od S (to raczej oversize) do XL. Tak się różnią rozmiarówki przez wzrost mam problem z długością ciuchów, ale to problem wszystkich wysokich osób. Zwykle nie ma problemu z szortami, koszulkami, problem jest gdy rękawy i nogawki mają być pełnej długości. Nie chcę reklamować gdzie kupuję, różnie bywa, choć spodnie ostatnio kupuję u „wielkiej gwiazdy”. W sieciówkach nawet nie patrzę, bo są na jedną długość szyte. Można szukać w takich sklepach co specjalizują się w jeansach. Co do koszul, bluz, swetrów – da się upolować w sieciówkach. Problem jest z sukienkami – są za krótkie, a talia jest na żebrach. Podobnie z kurtkami – ramiona wąskie, talia za wysoko, krótkie rękawy. Ciężko znaleźć dobrą, co by nie wymagała to co prawda nie ubrania, jednak to ważny element stroju. Jak na razie, jedyny sklep stacjonarny co ma buty damskie dla rozmiaru 43 i wyżej to Deichmann. W CCC i New Look są buty do 42, a w tym pierwszym czasem widywałam rozmiar 40 oznaczony jako XXL. Z jednej strony śmieszne, z drugiej tragiczne. :-/ Nie muszę chyba dodawać, że rozmiar może być taki sam, a długość wkładki spoglądając na obrazek w nagłówku, udaje mi się upolować jakieś ciuchy. Od sportowych, przez bardziej eleganckie, po sukienki. A najważniejsze – noszę takie które mi się podobają, a nie wyłącznie z działu męskiego. 😀
W szafie każdej kobiety znajduje się chociaż jedna para szpilek. Zdarzają się takie okazje, podczas których nawet najbardziej negatywnie nastawione panie do tego rodzaju obuwia muszą je założyć. Warto mieć jedną, ale wygodną parę butów na obcasie. Jeśli już takie nabędziemy, warto nauczyć się w nich chodzić.
With Reverso you can find the Polish translation, definition or synonym for w damskich ciuchach and thousands of other words. You can complete the translation of w damskich ciuchach given by the Polish-English dictionary with other dictionaries such as: Wikipedia, Lexilogos, Larousse dictionary, Le Robert, Oxford, Grévisse Polish-English dictionary : translate Polish words into English with online dictionaries ©2022 Reverso-Softissimo. All rights reserved.
Odkryj kluczowe zasady, które pomogą ci chodzić w mocy Bożej. Ten obszerny przewodnik zawiera praktyczne wskazówki i spostrzeżenia, które pomogą ci pogłębić wiarę i doświadczyć boskiej mocy, która może przemienić twoje życie. Dzięki pomocnym strategiom i biblijnym przykładom zyskasz siłę, by wykorzystać ogromny, niewykorzystany potencjał mocy Boga i żyć życiem
To taki słodki widok: zbliżenie na małe, pulchne stópki maluszka, którego jedno z rodziców (zazwyczaj tata) uczy chodzić za rączki. To scena utrwalona w niezliczonych filmach i reklamach. Krok milowy w rozwoju dziecka. Łzy wzruszenia w oczach rodziny. To na tych nóżkach dziecko wyruszy do szkoły, na studia i do ołtarza Cały świat wstrzymuje oddech w oczekiwaniu na to dokąd w przyszłości zajdzie ten mały człowiek. Jednak według kadry medycznej, w tym fizjoterapeutów czuwających nad rozwojem dzieci, uczenie chodzenia za wyciągnięte w górę rączki to nie jest dobry pomysł. Oczywiście rodzice robią to w dobrej wierze. Wydaje im się, że bez tej pomocy dziecko nie nauczy się chodzić samodzielnie. Nie ma nic złego w kibicowaniu maluchowi i cieszeniu się jego postępami. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy nie szanujemy indywidualnego tempa rozwoju dziecka i chcemy przyspieszać jego „osiągnięcia”. Cenny czas Etap, kiedy dziecko ćwiczy chodzi wzdłuż mebli, dostawiając jedną nogę do drugiej, jest niezwykle ważny dla wypracowania prawidłowej postawy ciała i wzorca ruchu, więc pod żadnym pozorem nie należy przyspieszać tego procesu. Od pierwszego stania dziecka przy meblach do pierwszego samodzielnego kroku „bez trzymanki” może minąć kilka miesięcy i nie warto niczego przyspieszać. W tym niezwykle ważnym okresie dziecko wypracowuje: • Prawidłowe ustawienie miednicy – stabilne i pod odpowiednim kątem • Prawidłowe ustawienie nogi na całej jej długości – od stawu biodrowego do stopy, w tym prawidłowe obciążenie poszczególnych części stopy • Równowagę • Kolejne etapy rozpracowania przestrzeni, czyli procesu, który rozpoczął się, gdy dziecko zaczęło obracać się z z brzucha na plecy i na odwrót • Pewność siebie i wewnętrzną motywację – ogromną rolę odgrywają tu upadki, kolejne próby i zdobyta samodzielność Chodzenie w bok okazuje się niezwykle ważnym preludium do chodzenia do przodu! Każdy etap rozwoju motorycznego jest potrzebny, nie tylko do opanowania prawidłowego wzorca ruchu, ale także do prawidłowej integracji centralnego układu nerwowego. Negatywne skutki Jeśli dziecko jest niedostatecznie przygotowane do samodzielnego chodzenia i pospieszane przez rodziców, owszem – będzie chodziło z pomocą, ale nieprawidłowo. Kiedy uczymy dziecko chodzić za ręce to tylko poruszanie nogami, które nie ma nic wspólnego z chodzeniem Dziecko „wisi” na ramionach rodzica, nie ucząc się złożonego panowania nad własnym ciałem: • Nie ma znaczenia jak dziecko ustawi stopę • Dziecko nie uczy się łapać równowagi i przenosić środka ciężkości w ciele, nie pracuje nad prawidłowym rozłożeniem napięcia mięśniowego • Ponadto, gdy rodzic jest wysoki lub ma już dosyć tej zgarbionej, niewygodnej pozycji, może poruszać się niesymetrycznie, co ma również negatywny wpływ na symetrię ruchu dziecka • Dziecko nie uczy się też, że nieprawidłowy wzorzec ruchu oznacza bolesny upadek Maluch nie uczy się tego wszystkiego, ponieważ asekurują go troskliwe ramiona rodzica. Ta troska jest wzruszająca, godna szacunku i podziwu, ale w tym konkretnym przypadku lepiej pozwolić dziecku na samodzielność. Dzieci zaczynają chodzić samodzielnie między 8 a 18 miesiącem życia – to bardzo szerokie ramy czasowe, a przyspieszanie tego procesu to tylko pozorna „pomoc” w nauce chodzenia, która może więcej zaszkodzić niż pomóc. Naukowcy uspokajają, że naukowcy uspokajają, że wiek, w którym dziecko samodzielnie postawi swój pierwszy krok nie ma wpływu na jego dalszy rozwój. Gdy zacznie chodzić później od rówieśników, wcale nie oznacza to, że w innych dziedzinach też będzie rozwijało się wolniej (więcej o wynikach tego badania przeczytacie tutaj). Jeśli będziemy przyspieszać ten proces, prowadząc dziecko za wyciągnięte do góry rączki, maluch nauczy się chodzić według nieprawidłowego wzorca. Może wymagać rehabilitacji, która nie byłaby konieczna, gdyby poczekać jeszcze kilka tygodni i pozwolić mu ćwiczyć chodzenie przy meblach. Czy to zawsze szkodzi? Pocieszam się, że dzieci jakoś zrekompensują sobie tę zbędną „pomoc” rodziców. W wywiadzie z Pawłem Zawitkowskim, który przeprowadziłam niedawno, możecie przeczytać, że ramy biologiczne są bardzo szerokie, więc warto dać dziecku przestrzeń, uwolnić jego potencjał, a wówczas dziecko potrafi sobie samo zrekompensować pewne braki, również te związane z rozwojem motorycznym czy integracją sensoryczną. Doskonałym przykładem są tu dzieci do upadłego taplające się w kałuży lub skaczące na trampolinie. Miejmy więc nadzieję, że zdecydowana większość dzieci nie będzie miała poważnych wad postawy dlatego, że rodzice uczyli je chodzić za rączki. Ale po co robić źle i ryzykować, skoro można odpuścić i pozwolić dziecku na samodzielność? Mamo, odpuść! Zamiast rujnować sobie kręgosłup, siądź wygodnie i wypij ciepłą kawę, obserwując jak dziecko „męczy się” przy meblach Indywidualne tempo rozwoju Najlepiej, aby nauka chodzenia przebiegała naturalnie i w swoim tempie. Poza tym warto pamiętać, że dzieci uczą się w tym czasie również innych rzeczy. Jedne koncentrują się na chodzeniu, inne na mówieniu, a jeszcze inne na rozgryzieniu tej dziwnej drewnianej skrzyneczki z klockami w różnych kształtach, albo zdejmowaniu i zakładaniu wszystkich dostępnych w domu skarpetek Zmierzam do tego, że każde dziecko rozwija się według własnego planu, każde ma nieco inny układ faz wrażliwych rozwoju, więc porównywanie „osiągnięć” dzieci jest totalnie bez sensu. Więcej o fazach wrażliwych przeczytacie tutaj: >> 8 ważnych aspektów rozwoju. Twoje dziecko wspina się na meble? Nie powstrzymuj go! Jak pomagać, żeby nie zaszkodzić? Dziecko może ćwiczyć wstawanie i chodzenie bokiem przy niskim, stabilnym meblu (kanapa, ława, niski stolik) lub przymocowanej do ściany poręczy (takiej jak dla baletnicy ). Trafiłam nawet na lustro z poręczą (tutaj). To genialna sprawa dla maluszków leżących na macie, a następnie ogromna pomoc w nauce wstawania i chodzenia. Takie pomoce wykorzystywane są w kącikach dzieci urządzonych w duchu Montessori. Natomiast gdy dziecko już zacznie chodzić, zamiast prowadzenia za rączki lub chodzików i tym podobnych gadżetów, lepszy będzie ciężki i stabilny wózek-pchacz. Taki wózek nie zakłóca prawidłowego wzorca chodzenia. Od fizjoterapeutki Irenki dowiedziałam się, że oprócz klocków warto włożyć tam na przykład kilka butelek z wodą – powinien być to wózek z dużym obciążeniem. Na zdjęciu wózek z serii IKEA MULA (to najtańszy wózek tego typu jaki znalazłam) Chodzenie za rączkę jest okej Oczywiście cały czas mówimy tu o nauce chodzenia z rączkami wyciągniętymi do góry, kiedy ciężar dziecka rozkłada się na jego nogach oraz rękach rodzica, a cała reszta ciałka lata we wszystkie strony, bez szans na wyćwiczenie prawidłowego wzorca ruchu. Natomiast kiedy dziecko już nauczy się chodzić, prowadzenie go za rączkę (jedną rączkę! ) jest jak najbardziej okej. Całą resztę „roboty” dziecko wykonuje samo, pracując własnym ciałem. Chodzenie z dzieckiem za rękę przydaje się zwłaszcza poza domem, ze względów bezpieczeństwa. Choć ku rozpaczy rodziców, większość dzieci ma to gdzieś Moje na pewno! Jedno jest pewne: Gdy dziecko będzie gotowe, nikt i nic go nie zatrzyma! Nauka chodzenia to jeden z tych wielu obszarów macierzyństwa, kiedy tak naprawdę najlepiej odpuścić. Nie ma sensu poganiać dziecka, zwijać się w zgarbione C, rujnować sobie kręgosłup i narażać piersi na bezlitosną grawitację A gdy ktoś, z jemu tylko wiadomych względów, znienacka zapyta Cię: – Kiedy twoje dziecko zacznie chodzić? Odpowiedz po prostu: – Kiedy będzie na to gotowe. Wierzę, że po tym tekście zrobisz to z uśmiechem i nawet powieka Ci nie drgnie! Udostępnij ten tekst, jeśli masz wśród znajomych Mamę, która go potrzebuje: Trzymajcie się! Chcesz poczytać więcej? Polub blog na Facebooku: To Ci się spodoba: [one_half] [postblog post=”11778″] [/one_half][one_half] [postblog post=”11409″] [/one_half] [one_half] [postblog post=”10633″] [/one_half][one_half] [postblog post=”11525″] [/one_half] Liczba odsłon: 31 678 Nie przegap niczego! obserwuj nas na Instagramie @ – tam dzieje się najwięcej! zapisz się do newslettera – w pierwszej wiadomości dostaniesz darmowy ebook „150 zabaw Montessori dla dzieci w wieku 0-6 lat” i będziesz ze mną w stałym, wartościowym kontakcie (nie wysyłam spamu!) polub blog na Facebooku – wrzucam tam linki do nowych tekstów, mądre opinie i głupie obrazki dołącz do grupy Matki Dzikich Dzieci – to najfajniejsza grupa na fejsie: dużo wsparcia, zero hejtu A jeśli lubisz to, co robię – komentarz, lajk lub udostępnienie moich postów jest najlepszym sposobem, aby to pokazać Dziękuję! Miłośniczka drapania po pleckach. Matka, która odpuściła. Zamiast rodzicielskiej spiny i perfekcjonizmu woli święty spokój, puzzle, skakanie po kałużach i książki Astrid Lindgren. Mieszka w Warszawie, ale pisze o Skandynawii, którą odwiedza kiedy tylko ma okazję. Szczęśliwa żona mężczyzny z dalekiej północy. Rozpieszcza na potęgę - głównie siebie i męża... a dzieci tylko od czasu do czasu :)
Weź udział w sondzie Czy jesteś przeciw ubieraniu jako dziewczyny tych chłopaków ktorzy zostali przyłapani w damskich ciuchach:)? w Zapytaj.onet.pl.
w damskich ciuchach Definicja w słowniku polski Przykłady Ten facet w damskich ciuchach i z głosem takim, jakby miał wazelinę w gardle. Tak czy inaczej, od czasu do czasu przebieram się w damskie ciuchy – i co z tego? Literature Ritchie i ja nadal w damskich ciuchach, a ona w kąpielowym szlafroku, przepasana czerwonym sznurem. Literature Przeżył załamanie nerwowe po tym, jak Simon napisał, że lubi się przebierać w damskie ciuchy. – Serio? Literature Chuck w damskich ciuchach czy prawdziwa dziewczyna? Boże, nawet kiedy graliśmy w The Club 82 – wtedy, gdy byliśmy poprzebierani w damskie ciuchy, pamiętasz? Literature Nie ubiorę się już w damskie ciuchy opensubtitles2 Zawsze przycho dzi ubrany w damskie ciuchy i kupuje dwie dziewczyny, które zabiera do prywatnego pokoju. Literature I nie dziwota, powiem pani, wygląda jak murowany sracz owinięty w damskie ciuchy Literature Gra, pije podczas lunchu, a może w sobotę wieczorem przebiera się w damskie ciuchy? Literature Nie, przebierał się w damskie ciuchy żeby nas rozbawić opensubtitles2 Ubranie się w damskie ciuchy było dla mnie równoznaczne ze staniem się kobietą. Literature Przeżył załamanie nerwowe po tym, jak Simon napisał, że lubi się przebierać w damskie ciuchy Literature — Nie przebrałem się w damskie ciuchy, Hailey. Literature Kiedy zespół się rozpadł, Sally nadal występował w damskich ciuchach. Literature To właśnie wtedy wystąpili w damskich ciuchach – i tak właśnie przebranych widziałam ich po raz pierwszy. Literature Chcesz powiedzieć, że nie miałam Bat Mitzvah, bo ojciec chciał pojechać do lasu, żeby chodzić w damskich ciuchach? Dostępne tłumaczenia Autorzy
Gdy odzyskam swój portfel pewno będę musiał chodzić w takich ciuchach . Well, once I find my wallet, I'll wear clothes like that I guess. Nigdy nie chodziłaś w takich ciuchach . You never used to wear stuff like that . Gdy odzyskam swój portfel pewno będę musiał chodzić w takich ciuchach . When I find my wallet, I'll dress him like
Powrót do: PrasaBeznadziejna ucieczka przed BasiąLiczba wyświetleń: 29424W skrócie:6 grudnia 2001 MAGAZYN nr 49 dodatek do Gazety Wyborczej nr 285 Autor: Katarzyna Surmiak-DomańskaDo artykułu dodano 5 komentarzy. Pokaż rano w garniturze i z teczką idę do pracy w banku, zastanawiam się, ilu z tych facetów przed komputerami ma tak jak ja pod skarpetkami pomalowane paznokcie Podporucznik Maj stał, tak jak się umówiliśmy, z "Gazetą Wyborczą" w ręku, w hali głównej Dworca Centralnego w Warszawie, przy kasie numer jeden. Przyjechał służbowo kupić magnetowid do projekcji filmów szkoleniowych. Ubrał się po cywilnemu. Przyglądałam mu się przez chwilę z daleka: wysoki rudzielec koło trzydziestki rozglądał się niespokojnie na boki, trzymając gazetę jak halabardę. Gdy podeszłam, zaczerwienił się. - Może ten tekst powinien pisać mężczyzna - przyszło mi do głowy. - Tego, co pani opowiem, nie mówiłem jeszcze nigdy nikomu - powiedział poważnie, patrząc w sernik z truskawkami w barze Champions, gdy kelnerka, która go przyniosła, oddaliła się na bezpieczną odległość. Dorota Maj Niełatwo było się umówić z podporucznikiem. Zadzwonił do mnie dwa miesiące wcześniej, odpowiadając na anons w magazynie "Seksrety", w którym pisałam, że szukam rozmówców do reportażu o transwestytach. Powiedziałam mu, że oddzwonię, ale tu pojawił się problem. Podporucznik nie chciał podać mi numeru telefonu ani do jednostki, ani tym bardziej do domu, gdzie mogłabym natknąć się na jego żonę. Podał mi tylko numer swojej skrytki pocztowej. Wysłałam więc list na adres "Dorota Maj" (dlatego nazywam podporucznika - Maj, prawdziwego nazwiska mi nie podał) o treści "czekam na telefon". Wkrótce podporucznik zadzwonił ponownie. Mimo że mieszka w dużym mieście, bał się spotkać ze mną na swoim terenie: - Może to obsesja, ale wolę przyjechać do pani. Wszystkiemu winna Sophia Loren Zaczął od kategorycznego zastrzeżenia, że nie jest homoseksualistą: - Na myśl o zbliżeniu z mężczyzną robi mi się niedobrze. Moja, nazwijmy to, słabość bierze się z fascynacji kobietami. Fascynują mnie one do tego stopnia, że aż pragnę odgrywać ich rolę. - Tak? - zdziwiłam się przewrotnie. - A co pana fascynuje w kobietach? - Delikatność! - odparł bez namysłu. - Te słodkie fatałaszki, pończoszki... Intryguje mnie, jak się czuje człowiek ubrany w coś takiego. Jaką trzeba mieć osobowość, żeby czuć się w tym dobrze. I ja chcę mieć tę osobowość - na chwilę, na dwie. A potem bezpiecznie wrócić do swojego ciała. Zaczęło się chyba od nóg Sophii Loren. W telewizji leciała seria jej filmów. W każdym eksponowała piękne nogi w pończochach. A ja miałem dziesięć lat. To, że chłopca pociągają zgrabne nogi, nie jest niczym dziwnym, ale mnie pociągały jakoś inaczej. W szufladzie mamy były takie pończochy. Kiedy mama je wciągała, jej pulchne nogi wyglądały ładniej, smuklej. Gdy rodziny nie było w domu, przechadzałem się po mieszkaniu w pończochach i wyskakiwałem z nich jak oparzony za każdym razem, gdy winda stawała na naszym piętrze. Potem śmielej sięgałem również po koronkowe majtki starszej siostry. Miała ich tyle, że czasem podkradałem sobie parę czy dwie. Jako siódmoklasista, w dni, kiedy nie było wuefu, wkładałem je pod dżinsy. To był taki mój mały sekret. Lubiłem, gdy szczypały mnie w pośladki. Wyobrażałem sobie, że czuję to samo co dziewczyny, które siedziały w ławce przede mną. Sporty uznawałem wyłącznie męskie: boks, koszykówka, piłka nożna. Życie seksualne zacząłem w liceum. Nigdy nie ośmieliłem się zaproponować swojej dziewczynie, że przymierzę jej bieliznę, ale zawsze nalegałem, żeby sama wkładała pod spód coś koronkowego. I pończochy. Koniecznie pończochy, nienawidzę rajstop. Kupowałem Jolce koronkową bieliznę. Wiem nawet, że chwaliła się tym przed koleżankami. To było takie męskie, kupować kobiecie coś tak zniewalająco delikatnego, miękkiego, tak kontrastującego z moją powierzchownością. Nie wiedziała, że kiedy brała prysznic, przymierzałem przed lustrem jej staniczek i wsuwkę do włosów z brylancikami. W trzeciej klasie postanowiłem kupić sobie coś własnego. W butiku na drugim końcu miasta poprosiłem o pończochy. Nie będę mówić, jak długo krążyłem wokół sklepu, zanim wszedłem. Oświadczyłem, że potrzebuję pończoch na prezent - dzisiaj myślę, że taki wstęp od razu zdradza transwestytę. Kupiłem największą parę cienkich, czarnych. Nie lubię kabaretek - pończochy muszą być gładkie, jedwabiste, słodko ulegać opuszkom palców. W piwnicy Pękatą zieloną reklamówkę podporucznik, czyli siedemnastoletni Wojtek, ukrył w piwnicy za rowerem i pudłami z bombkami na choinkę. Nikt nie miał szansy jej znaleźć, chyba żeby ojcu przyszło do głowy robić generalne porządki. W reklamówce chłopiec zgromadził swoje skarby - pończochy samonośne czarne, kilka par cielistych, bluzkę koszulową w żółte róże, granatową spódnicę na gumkę, biały biustonosz, majtki siostry, perukę, kosmetyki, lusterko turystyczne, świeczkę. - To były rzeczy raczej tanie. Z funduszami było kiepsko, bo wszystko szło z kieszonkowego od rodziców. - Przebierał się pan w piwnicy? - Tam było mało miejsca. Gdy nikogo nie było w domu, schodziłem do piwnicy i przynosiłem torbę na górę. Ubierałem się przed lustrem. Potem w przebraniu oglądałem telewizję, odrabiałem lekcje, gotowałem sobie obiad, a wszystkie te czynności sprawiały mi zupełnie nową przyjemność. W lustrze upewniał się, że nie jest już Wojtkiem z III b, ale zupełnie nowym człowiekiem. Kobietą. Może nie superatrakcyjną, ale na pewno kobietą - trochę misiowatą, sympatyczną w swojej nieporadności, ciepłą, nieśmiałą, odrobinę kokietką. Żal mu jej było, że ma taką smutną twarz. Tak strasznie ciągnęło ją do ludzi, do ulicy, do uwodzicielskich spojrzeń mężczyzn i oceniającego wzroku innych kobiet. Zasługiwała na to. W końcu była jego najbliższym przyjacielem. - Muszę to zrobić, muszę wyjść - postanowił Wojtek. Alibi dla Basi - Moje drugie wcielenie chciało żyć własnym życiem, ale w tym czasie Wojtek musiał też istnieć, żeby nie było wpadki - tłumaczył mi podporucznik. - Basia musiała mieć alibi. - Basia? - Tak. Nazywałem ją Basia, to moje drugie wcielenie. - Dlaczego właśnie Basia? - Bo w tym imieniu jest mnóstwo słodyczy, wdzięku i niewinności, jak w Hajduczku z "Pana Wołodyjowskiego". Basia była blondynką o platynowych anglezach - takich jak peruka, którą Wojtek pożyczył od koleżanki niby na bal przebierańców, a potem niby po pijaku zgubił. Miała długie nogi w czarnych pończochach. Ponieważ, z przyczyn oczywistych, nie mogła codziennie depilować łydek, więc pod cienkie kryształki wkładała dwie lub nawet trzy pary zwykłych cielistych pończoch. W ten sposób uzyskiwała czarną gładkość, a nogi ponętnie się zaokrąglały. Malowała się dość jaskrawo i często miała poplamione tuszem powieki. Wtedy nie wiedziała jeszcze, że rzęsy maluje się wyłącznie od spodu. Powiedział do mnie królowo! - W soboty wieczorem mówiłem rodzicom, że wychodzę na imprezę i wrócę o pierwszej w nocy. Rzeczywiście szedłem na jakąś prywatkę z kumplami, ale tego wieczoru, kiedy miałem spotkanie z Basią, byłem od początku zabawy podenerwowany. Nie mogłem się doczekać dziesiątej, kiedy za oknami było już ciemno i ulice zaczynały się wyludniać. Wtedy żegnałem się z przyjaciółmi. - Co jest? Młoda godzina, stary - dziwili się. - Mam jeszcze drugą imprezę - odpowiadałem, a oni rechotali obleśnie. Wsiadałem w autobus do domu, ale wysiadałem przystanek wcześniej. Przemykałem chyłkiem do bloku, żeby nie natknąć się na sąsiadów, wchodziłem do klatki schodowej, ale zamiast iść do windy, schodziłem do piwnicy. Wkładałem ubranie Basi, na pudełku z bombkami rozkładałem lusterko, zapalałem świeczkę i malowałem się. Z duszą na ramieniu wychodziłem na zewnątrz. Oczywiście nie swoją klatką. Piwnica miała przejście pod całym długim blokiem, więc wychodziłem kilka klatek dalej i od tego momentu nie miałem już nic wspólnego z Wojtkiem. Z początku prawie sparaliżowany ze strachu i z podniecenia dreptałem po alejkach w parku. Nie zapomnę wrażenia, kiedy wiatr pierwszy raz zawiał moją spódnicą na gumce i schłodził mi pośladki. Była pogodna majowa noc i niebo było całe w gwiazdach. - Życie potrafi być piękne - pomyślałem. Nagle wyrósł przede mną pijany drab. - Ej, królowo, daj no na wino - wybełkotał, zasłaniając mi ciałem ścieżkę. Facet był niższy ode mnie, raczej cherlawy i podpity, na pewno mniej sprawny. Wystarczyło otwartą dłonią pchnąć go w czoło. Ale poddać się tak szybko, dać się zdemaskować tak łatwo? O nie! - Przepraszam, śpieszę się do dziecka - zapiszczałem cienko i umknąłem przez trawnik. Wbiegałem do piwnicy z wypiekami na twarzy. Jestem kobietą! Jestem kobietą! - krzyczałem szeptem. Zmywałem makijaż, a tusz do rzęs mieszał mi się na waciku ze łzami. Czułem satysfakcję, dumę, tkliwość. Nigdy nic, pani redaktor, nie wzbudziło we mnie równie żywych uczuć. Jeśli mężczyzna przebiera się... Stary Testament mówi: "jeśli mężczyźni przebierają się w stroje kobiet, to ich krew spadnie na nich". Kultura europejska przejęła od Żydów tę surowość, ale transwestytów nie wypleniła. Słowo transwestytyzm pochodzi z łaciny. Trans oznacza: za, poza, z tamtej strony, a vestitus - odziany. Typowy transwestyta to pozornie zupełnie normalny facet, który ubiera się i zachowuje po męsku. Jednak od zwykłego mężczyzny różni się zasadniczo. Bowiem co pewien czas, najczęściej pod wpływem podniecenia seksualnego, pojawia się u niego potrzeba włożenia kobiecego stroju i występowania w roli kobiety. Wtedy "opuszcza" swoją płeć i pozostaje w obrębie tej drugiej przez cały czas podniecenia. Po orgazmie, będącym najczęściej wynikiem masturbacji, wraca do swego biologicznego wcielenia. Zazwyczaj transwestyta nie jest homoseksualistą. Po prostu nosi w sobie dwie osobowości - żeńską i męską, a każda z nich ma osobny zbiór cech i zachowań. Transwestyci zwykle kompromisowo przywdziewają tylko części damskiej garderoby, np. bieliznę. Lepiej mają transwestytki, bo kobieta w męskim stroju nie zwraca uwagi. Można wyobrazić sobie sytuację, kiedy kobieta w ogóle nie zdaje sobie sprawy z własnej inwersji. Transwestytyzm, tak jak i inne zaburzenia identyfikacji płciowej, dotyka przeważnie mężczyzn. Teoria hormonalna tłumaczy to tym, że mężczyźni jeszcze w łonie matki zostają poddani działaniu hormonów przekształcających ich mózg z naturalnego modelu żeńskiego, który występuje u każdego z nas w pierwszych tygodniach od poczęcia, niezależnie od naszej ostatecznej płci. Mózgi mężczyzn muszą zostać nasycone dodatkowymi dawkami hormonów męskich, a ich struktura musi ulec zmianie. Przy okazji takiej przebudowy szansa błędu jest znacznie większa niż u kobiety, której mózg nie potrzebuje żadnych zmian. Żegnaj Wojtek zdał maturę. Jasne było, że wyjedzie, bo w jego mieście nie było żadnej wyższej uczelni. Zdecydował się na wyższą szkołę wojskową. Wojskowi mieli dobrą pracę i szybko dostawali mieszkanie. - Był jeszcze jeden powód - przyznał podporucznik. - Zacząłem się zastanawiać, czy ja z tą Basią nie popadam czasem w schizofrenię. Przebieranie stało się niebezpiecznie łatwe. Nawet w zimie wychodziłem raz na tydzień w starym futrze mamy. Jolka niczego się nie domyślała. A ja bałem się, że jak tak dalej pójdzie, wyląduję w psychiatryku. Postanowiłem skończyć z Basią. Szkoła wojskowa z internatem była gwarancją, że żadne przebieranki nie przyjdą mi już do głowy. Tam nie dałoby się tego ukryć. To byłby koniec mojej kariery, a ja zamierzałem zrobić w wojsku karierę. Basia to był w końcu tylko jeden z aspektów mojego życia, może nawet margines. Któregoś wieczoru Wojtek wyniósł z piwnicy zieloną reklamówkę i całą jej zawartość wrzucił do kontenera na śmieci. - Żegnaj - pomyślał. Tego dnia pożegnał się też z Jolą - swoją dziewczyną. Powiedziała: albo wojsko, albo ja. Liczyła na to, że Wojtek zostanie w miasteczku i prędko się z nią ożeni. Basia wraca - I co, fajnie było w tej szkole wojskowej? - zapytałam. - Uhm - przytaknął podporucznik, przełykając kawę. - Męskie towarzystwo, męskie rozrywki... - Uhm. Codziennie od szóstej rano trzykilometrowy marszobieg, byłem najlepszy w strzelaniu... - I nie korciło pana, żeby się przebierać? - Tam jakoś nie. To znaczy, może tak: do tego stopnia czułem, że to mogłoby mi rozwalić życie, że w ogóle to wyeliminowałem z głowy. Czasem wychodzili wieczorami do dyskoteki. Wojtek starał się oglądać dużo dziewczyn i to mu wystarczało. Przynajmniej tak sam siebie przekonywał. Przez dwa lata nie włożył żadnego damskiego fatałaszka. Uznał, że się wyleczył. Więc kiedy raz przed weekendem, na który wybierał się do rodziców, usłyszał przez telefon od mamy: "Wojtusiu, ale my w piątek jedziemy z tatą na wesele, będziemy dopiero w sobotę po południu" - tak jakoś odpowiedziało mu się: "Nie szkodzi, mamo, to ja przyjadę sobie w piątek po zajęciach i poczekam na was w domu". Kiedy to powiedział, to tak jakby podjął decyzję. Krew wesoło zabulgotała w żyłach. Poleciał do sklepu po nowy strój dla Basi. Eonizm W XVIII wieku we Francji żył szlachcic, kawaler d'Eon. Słynął z erudycji i biegłości we władaniu szpadą. Ale główną przyczyną jego sławy stała się skłonność do przywdziewania niewieścich szat. Był dyplomatą. Reprezentował króla Francji Ludwika XV na dworach w Londynie i Wiedniu, a w Petersburgu został nawet mianowany pierwszym sekretarzem ambasady francuskiej. Zanim jednak objął to stanowisko, udał się na dwór cara w przebraniu kobiety i oświadczył, że jest siostrą kawalera d'Eon (imieniem Lia), który ma wkrótce nadciągnąć z Paryża. Inteligencja i wdzięk Lii sprawiły, że stała się ulubienicą otoczenia carycy Elżbiety. Przez kilka miesięcy dzieliła sypialnię z jedną z dam dworu i nie wzbudziła jakichkolwiek wątpliwości co do podawanej przez siebie płci. Kiedy rok później Eon zjawił się w Petersburgu już we własnym, męskim wcieleniu, nikt nie przypuszczał, że Lia i on to ta sama osoba. Kłopoty zaczęły się, gdy Eon pojawił się na dworze angielskim, aby negocjować warunki pokoju paryskiego. Chcąc skompromitować negocjatora, przeciwnicy polityczni zaczęli plotkować, że jest kobietą. Jednak zamiast wzbudzać kpiny, Eon zaintrygował otoczenie. Po obu stronach kanału La Manche robiono nawet zakłady jakiej płci jest królewski negocjator. Ktoś zaproponował mu majątek tylko za poddanie się badaniu lekarskiemu. Oczywiście Eon jako szlachcic nigdy by nie przyjął takiej propozycji. Wybrał inne wyjście. Każdego, kto ośmielał się wątpić w jego męskość, wyzywał na pojedynek, a szpadą, jak wiemy, posługiwał się sprawnie. Lęk przed nią sprawił, że plotki przycichły, ale wtedy z Eonem stało się coś dziwnego. Nagle, jakby zdezorientowany słabnącym zainteresowaniem, oświadczył publicznie, że jest kobietą. Wkrótce, wystraszony własną śmiałością, wszystko odwołał. Ale plotki odżyły. Kawaler d'Eon był wiernym poddanym. Na cele królewskich misji łożył często z własnej kiesy. Czasem zaciągał długi, aby tylko godnie reprezentować swój kraj. Ludwik XV zawdzięczał mu niemało. Ale Ludwikowi XVI nie na rękę był powrót Eona z Londynu. Przypuszczalnie nie miał ochoty spłacać długów swego poprzednika, zaciągniętych w jego imieniu przez Eona. Poza tym wielu dworzanom, którzy obrazili Eona, jego powrót groził pojedynkiem. Ludwik XVI wybrał rozwiązanie tyleż sprytne co perwersyjne. Napisał kawalerowi, że warunkiem jego powrotu na dwór francuski jest "zdjęcie munduru dragonów i przywdzianie stroju stosownego dla przyrodzonej mu płci niewieściej". Eon został bez wyjścia. Poza królewską szkatułą nie miał źródeł dochodu. Na dworze królewskiej małżonki Marii Antoniny znów brylował jako dama. Królowa użyczała mu swojego krawca i fryzjera i opłacała rachunki. Panna d?Eon była tak samo popularna jak dawniej kawaler, choć w Wersalu nie brakowało pewnie osób, które pamiętały "ją" sprzed lat. Jednak kawaler, nie mogąc już swobodnie podróżować między swoimi dwiema osobowościami, czuł się źle. Doszło do tego, że prowokacyjnie wystąpił publicznie w męskim stroju, za co król wtrącił go do więzienia. Po skończeniu odsiadki rozgoryczony Eon wyemigrował do Anglii, gdzie po wybuchu rewolucji francuskiej pozostał bez grosza. Ostatnie piętnaście lat życia spędził w nędzy i opuszczeniu. Zmarł w Londynie w 1810 roku. Sekcja zwłok udowodniła, że miał ciało normalnego mężczyzny. Fakt ten wszystkich zaskoczył. Kobieta, w której domu mieszkał przez ostatnie lata życia, oraz medyk odwiedzający go przed śmiercią nie podejrzewali niczego nienormalnego w egzystencji spokojnej "staruszki". Studia kliniczne wykazują, że typowy transwestyta właśnie tak jak Eon nie może zdecydować się ostatecznie na żadną ze swoich dwóch osobowości. Każda z nich wybiera sobie właściwe imię, barwę i tonację głosu, wygląd, maniery, sposób poruszania się, strój, ozdoby oraz rodzaj wypoczynku i hobby. Seksuolog H. Ellis od nazwiska Eona utworzył synonim transwestytyzmu - eonizm. Dobra partia Po podwójnej porcji sernika z truskawkami i dużej czarnej kawie podporucznik stał się bardziej wylewny. Wyznał mi: - Nawet pani sobie nie wyobraża, jak potrzebowałem tej rozmowy. Tak jakbym zrzucił z serca ciężki kamień. - Może pan opowie teraz o swojej żonie - zaproponowałam. Podporucznik rozłożył z uśmiechem ręce: - Zakochałem się. Spokojna, ciepła, miała swoje zdanie, ale go nie narzucała, nie paliła, nie piła. Ważne było też wykształcenie. Żona jest lekarzem, pisze pracę doktorską. To osoba, z którą można obejrzeć "Wiadomości". Pod jej wpływem podjąłem drugie studia - socjologię. - A co jej się spodobało w panu? - No cóż, jestem oficerem Wojska Polskiego - to budzi szacunek. Pracuję w jednostce wojskowej, prowadzę zajęcia z żołnierzami zasadniczej służby wojskowej - strzelanie i kształcenie obywatelskie. Już w czasach narzeczeństwa miałem mieszkanie, nieźle zarabiałem. Na niedzielne obiady u jej rodziców zawsze przychodziłem z kwiatami. Byłem tak zwaną dobrą partią. Bardzo kocham Patrycję i trójkę urwisów. Nie wyobrażam sobie życia bez nich, są absolutnie najważniejsi. - Ale coś nie gra... Coś nie gra... - pokiwał głową. Ja tego nie włożę Pierwsze podejście podporucznik wykonał jeszcze przed ślubem. Kupił narzeczonej komplet seksownej bielizny. - To taki prezent dla ciebie, ale właściwie dla mnie - zażartował. Patrzył, jak z uśmiechem odwijała kolejne warstwy papieru. Kiedy otworzyła pudełko, uśmiech zamarł. - Nie podoba ci się - zmartwił się. - Ja tego nie włożę - pokręciła głową. - Dlaczego, kotku - próbował ją objąć. - Słuchaj, ja nie noszę takich rzeczy. To jest takie jakieś nieprzyzwoite i w ogóle... - Nieprzyzwoite! - powtarza z ironią podporucznik. - Tak jakby seks mógł być przyzwoity! Więc o tym, żebym ja sam mógł się w to przebrać, kiedy będziemy się kochać, oczywiście już nawet nie wspomniałem. Ha! Trudno. Mimo to Wojtek ożenił się z Patrycją. Tak jak mówi - zakochał się w niej. Transwestytyzm był przecież tylko drobnym aspektem jego życia. A wiadomo, że nie można mieć wszystkiego. Z pewnych względów będę się musiał przebrać Małżeństwo miało być Rubikonem - definitywnym końcem głupiej historii z Basią. Tylko że Basia wcale nie miała zamiaru się wynosić. Nachodziła Wojtka w myślach, snach, upominała się o swoje prawa, chciała żyć. Wojtek był twardy jak głaz. Pomogły mu w tym narodziny pierwszego syna. Ale Basia była cierpliwa. Odczekała pół roku i znowu zaczęła go przywoływać. Zaoczne studiowanie socjologii wiązało się z wyjazdami na sobotę-niedzielę. Okazja sprzyjała. Dwa lata po ślubie w piwnicy państwa Maj znowu pojawiła się reklamówka z peruką, sukienką i kosmetykami. - W podróż zawsze brałem ze sobą dwie torby: Basi i swoją. Wychodziłem z domu ze swoją, po drodze brałem z piwnicy tę Basi i wracając najpierw ją tam zostawiałem. Przebierałem się w hotelu po zajęciach. Ale nie wychodziłem, bałem się, że rozpozna mnie obsługa. Ale kiedyś, wyjątkowo, zajęcia wyznaczono w innym mieście, to mnie ośmieliło... Miał tylko jeden problem. Był czerwiec - ciemno robiło się dopiero o dziesiątej, a mniej więcej o tej godzinie pensjonat, w którym mieszkał, zamykano dla obcych. Mógł od biedy wyjść niepostrzeżenie w stroju kobiety, ale nie mógłby w nim wrócić. Postanowił zagrać va banque. Po obiedzie podszedł do recepcjonistki: - Mam do pani taką sprawę - powiedział szeptem. - Będę chciał wyjść wieczorem i wrócę przypuszczalnie około północy. - Nie ma sprawy - uśmiechnęła się recepcjonistka - proszę zadzwonić, otworzę panu. - Tak, bardzo dziękuję. Tylko widzi pani, jest jeszcze jeden mały problem. - Tak, słucham - recepcjonistka spojrzała uprzejmie. - Z pewnych względów będę musiał wyjść w przebraniu, dokładnie w przebraniu kobiety... - Nie ma sprawy. Wieczorem, kiedy Basia schodziła po schodach, dziewczyna w recepcji samotnie oglądała telewizję. Basia uśmiechnęła się porozumiewawczo, recepcjonistka odpowiedziała krótkim uśmiechem. Dla podporucznika to był kolejny etap: - Ktoś wreszcie dowiedział się o tym i przyjął to normalnie, w miarę normalnie. To, że ta dziewczyna nie zaczęła krzyczeć, że nie zadzwoniła po policję, nie rozpadła się na kawałki, było dla mnie bardzo ważne. Uwierzyłem, że nie jestem zboczeńcem. Rodzice nie wchodzą bez pukania Wojciech Maj był jednym z blisko pięćdziesięciu transwestytów, którzy odpowiedzieli na mój anons w "Seksretach". Byli wśród nich: kierowca ciężarówki, monter telefonów z TP SA, jubiler, elektryk, przedstawiciel handlowy dużej firmy, dyrektor sprzedaży w innej, bankowiec, emeryt. Wielu miało żony - ci byli nieszczęśliwi. Inni wyznali, że jeśli nie znajdą kobiety, która by tolerowała ich transwestytyzm, nie założą rodziny. Jubiler z Wrocławia, 35 lat, który mieszka z rodzicami, od dwudziestu lat kolekcjonuje komplety staników z majtkami. Pierze je sam i suszy za regałem, rodzice nigdy nie wchodzą do niego bez pukania. Nie chce zmieniać swojego życia. Woli nie mieć nigdy żony i dzieci, a za to codziennie zakładać pod dżinsy koronkowe majtki i spać w staniku 75C. Jeden z panów opisał mi w liście całe swoje życie... Eliza "Jestem transwestytą od tak dawna, że aż nie pamiętam od kiedy. Byłem małym dzieckiem nie mającym pojęcia o seksie, kiedy to w moim sąsiedztwie mieszkała dziewczyna o urodzie tak przejmującej, że chyba bliskiej ideałowi. Działała na moje emocje do tego stopnia, że pewnego razu postanowiłem ukraść jej majtki suszące się na sznurku w ogrodzie. Przechowywałem je w skrytce wydrążonej w murku, od czasu do czasu wyjmując je, aby nasycić się ich pięknem i delikatnością. W wieku 18 lat, kiedy odbyłem pierwszy stosunek, doszedłem do wniosku, że seks nie jest niczym specjalnym. >>No, może trzeba by spróbować z atrakcyjniejszą dziewczyną>pedały>zboczeńcy>cioty>takich trzeba lać>kochających inaczej>Relax>Seksrety>orgazm>Czy chce pan przymierzyć?>Oczywiście!>Wiesz, to ja byłem tą laską, którą próbowałeś poderwać przy barze w Harendzie<<. Szok! Pracuję w dużym banku w Warszawie. Codziennie, gdy wchodzę tam rano w garniturze i z teczką, zastanawiam się, ilu z tych facetów przy komputerach ma tak jak ja pod skarpetkami pomalowane paznokcie". Basia umiera po raz drugi - To był najpotworniejszy dzień w moim życiu - powiedział podporucznik. - Wracałem z podróży. Tego wieczoru żona miała mieć dyżur w szpitalu, Adaś był u dziadków na działce. Spokojnie więc wszedłem do mieszkania z obiema torbami, postawiłem je w przedpokoju i wyszedłem do pubu. Wróciłem po dwóch godzinach. Zna pani to okropne uczucie, kiedy klucz w drzwiach nie chce się przekręcić? Drzwi były otwarte. Nacisnąłem klamkę. W mieszkaniu paliło się światło, w przedpokoju nie było żadnej torby. Momentalnie się spociłem. Patrycja siedziała w fotelu w dużym pokoju. Płakała. - Otworzyła torbę? - zdziwiłam się - Chciała mnie rozpakować, wrzucić brudne rzeczy do pralki. - A może pomyślała, że ma pan kochankę i że to jej rzeczy... - No nie, bo oprócz ciuchów znalazła jeszcze zdjęcia. - Jakie zdjęcia? - Zdjęcia Basi, które robiłem samowyzwalaczem. Patrycja początkowo chciała się wyprowadzić do rodziców, ale nie zrobiła tego. Wojtek przysiągł, że nigdy już nic podobnego się nie powtórzy. Wkrótce Patrycja zaszła w ciążę i urodziła bliźniaki. Nigdy więcej nie rozmawiali na ten temat. Patrycja ma klasę - on przysiągł, ona ma do niego zaufanie - nie robi aluzji do tego, co zaszło. Ale podporucznik nie wyjeżdża już w ogóle z domu na noc. Tylko służbowo na jeden dzień. Ciągle zdaje mu się, że czuje na sobie zraniony wzrok żony. Dziewczyna z Warszawy Podporucznik sięgnął do teczki stojącej pod stolikiem. - Na szczęście negatywy miałem schowane w biurku w jednostce - powiedział z łobuzerskim błyskiem w oku. Rozłożył na stoliku kilka fotografii. Wszystkie przedstawiały podporucznika w różnych pozach, w blond peruce, ubranego w czarne pończochy zapinane na pas, czarne koronkowe majteczki, na wierzchu w zielony sweterek obszyty perełkami, jakie były modne na początku lat 80. Od razu wychwycił mój grymas na widok sweterka - Że trochę kiczowaty, prawda? - zmartwił się. - No wiem, wiem, ale za to był tani. Mam rodzinę, nie stać mnie na drogie rzeczy. - I co, udało się panu zerwać z Basią? - zapytałam, wkładając zdjęcia z powrotem do koperty Podporucznik przetarł okulary chusteczką do nosa. Milczał długą chwilę. - Z Basią tak - powiedział wreszcie. - Kiedy Patrycja wyrzuciła zawartość jej torby do kontenera na śmieci, a ja złożyłem przysięgę, Basia umarła na zawsze. I naprawdę wierzyłem, że tak będzie. Urodziły się bliźniaki. Tak jak pani mówię, ja nie jestem tak uzależniony. Zostawiłem to, cieszyłem się dziećmi. Minęło trochę czasu... Gdyby Patrycja chciała chociaż czasem założyć bardziej kokieteryjną bieliznę, jakieś seksowniejsze buty, dekolt, cokolwiek, to może by mi ta namiastka wystarczyła. Ale ona stała się jeszcze bardziej pruderyjna. W łóżku nie mogę niczego zaproponować, bo boję się, że jej się to skojarzy... Aaaa, szkoda słów. Gdy bliźniaki miały rok, zacząłem chodzić do prostytutek. One przynajmniej ubierały się ładnie. - Przebierał się pan przy nich? - Wstydziłem się. Jestem bardzo nieśmiały. Zacząłem kupować "Seksrety". Szukałem ludzi, z którymi mógłbym o tym chociaż porozmawiać. Po pewnym czasie znów kupiłem damską odzież i założyłem skrytkę pocztową na nazwisko Dorota Maj. Dałem jej imię Dorota po mojej ulubionej aktorce Dorocie Gawryluk. To jest zupełnie nowa dziewczyna. Bardziej doświadczona, bardziej pewna siebie, trochę lepiej ubrana. Basia była z prowincji, a Dorota jest z Warszawy. Mam w stolicy znajomych, to para gejów, u których trzymam ubrania Doroty. Poznałem ich przez "Seksrety". Kiedy tu jestem, wpadam do nich na godzinę, dwie i chodzę w damskich ciuchach. Oni zwracają się do mnie jak do kobiety. Żadnego seksu. Robimy sobie obiad, każdy opowiada, co słychać w pracy. Ostatnio pokłóciliśmy się o politykę. Bo oni obaj głosują na SLD, a ja jestem za Unią Wolności, trochę mnie zresztą irytuje, że oni zawsze mają takie samo zdanie. I tak sobie żyję. - Czy zauważył pan, kiedy to pana nachodzi? - Nigdy, kiedy w moim życiu dzieje się coś ważnego albo przyjemnego. Kiedy mam dużo spraw na głowie albo gdy wypoczywam z rodziną na kajakach - zapominam o Dorocie. To przychodzi, kiedy opanowuje mnie taka codzienna rutyna, nuda, kiedy świat robi się szary. Podporucznik spojrzał za okno, właśnie zerwał się wiatr: - O, wkrótce się zacznie na dobre. Wolę, gdy on jest kobietą W holenderskim filmie dokumentalnym "Kiedy mąż był kobietą" występują cztery takie pary jak Wojtek i Patrycja. Tylko że tam mężowie przebierają się w domu za kobiety, a żony to w pełni akceptują. Jako dwie kobiety przyjmują gości, składają wizyty, robią zakupy na targu. A otoczenie przyjmuje to ze zrozumieniem. - Nawet wolę, gdy mąż jest kobietą - zwierza się żona transwestyty. - Jest wtedy spokojniejszy, milszy. - Nasze życie seksualne bardzo na tym skorzystało - zapewnia druga. - Bardzo się ucieszyłam, gdy zwierzył mi się, że chce włożyć moją sukienkę. Zrozumiałam, że obdarza mnie wielkim zaufaniem - wspomina trzecia. Obejrzałam ten film z podporucznikiem na specjalnym pokazie w telewizji na Woronicza. Patrzył w ekran zmęczonym wzrokiem i nie odzywał się. Dopiero kiedy zobaczył, jak bohaterowie biorą udział w wyborach Miss Transwestytów i prezentują się na scenie w kreacjach przygotowanych przez kochające małżonki, nie wytrzymał: - Co to w ogóle jest! To zupełnie inny świat. To u nas jest zupełnie nierealne. Gdyby moja żona dziś znalazła u mnie pończochy, nasze małżeństwo skończyłoby się w pięć minut. - Chciałby pan, żeby Patrycja była taka jak one? - zapytałam wtedy. Podporucznik długo się zastanawiał. Myślał całą drogę powrotną z telewizji do baru Champions. - To jest tak - powiedział wreszcie, gdy zasiedliśmy znowu przy stoliku. - Chciałbym, żeby ona to akceptowała, żebym mógł być przy niej Dorotą, ale żeby to była tylko nasza tajemnica. Źle bym się czuł jako kobieta przy kumplach, z którymi gram w tenisa, czy nie daj Boże przed moimi żołnierzami, nawet gdyby oni to akceptowali. Przenigdy nie pokazałbym się w sukience dzieciom. Kochanie, kupiłam nam biustonosze - Ofiarami transwestytyzmu nie są transwestyci, ale ich żony - mówi Stanisław Dulko z Zakładu Seksuologii i Patologii Więzi Międzyludzkich z Centrum Medycznego Szkolenia Podyplomowego w Warszawie. To nieprawda, że w Polsce kobiety nie akceptują transwestytyzmu męża. Przeciwnie - przeważnie akceptują. Bo co mają robić? Niestety, nie udało mi się dotrzeć do żadnej żony transwestyty, która by chciała opowiedzieć mi swoją historię. Rozmawiałam o nich z lekarzem. Co roku zgłaszają się do niego dwie-trzy takie panie. Typową drogę polskiej żony transwestyty obrazuje opowieść Joanny. Miała 32 lata, gdy po raz pierwszy zjawiła się w gabinecie lekarza. Mąż był starszy od niej o dwa lata, oboje z wyższym wykształceniem. Mieli dwoje dzieci - cztery i siedem lat. Któregoś dnia dzieci wbiegły rozbawione do kuchni: - Mamusiu, chodź, zobacz, w czym tatuś śpi. Weszła do pokoju. Mąż nerwowo mocował się z zapięciem od biustonosza. Wszystko zaczęło się jej układać w całość. Delegacje, które nie wiadomo dlaczego przypadały zawsze w weekendy, i jedna dziwna noc, gdy oboje wrócili pijani z imprezy i mąż uparł się, że położy się do łóżka w jej koszuli nocnej. Wtedy wydawało jej się to zabawne. Ze zgrozą przypomniała sobie, jak nazajutrz opowiadała o tym, zaśmiewając się, koleżankom z pracy. Przyszła do doktora roztrzęsiona. Bała się o dzieci. - Czy to jest dziedziczne? - pytała. Usłyszała, że transwestytyzm nie jest dziedziczny, ale niestety nie daje się też go wyleczyć. Joannie zawalił się cały świat. Nie mogła sobie wyobrazić dalszego pożycia z mężem. Lekarz tłumaczył, że nie jest jedyną kobietą, którą coś takiego spotkało. Skontaktował ją z innymi żonami transwestytów. Stopniowo Joanna zaczęła się oswajać. - Tylko nigdy przy dzieciach - powiedziała mężowi. On nadal jeździł w swoje "delegacje", tym razem za wiedzą żony. Po pewnym czasie sama zaczęła mu nawet kupować damską bieliznę. Kiedy ostatni raz była u lekarza, powiedziała mu, że wyjawili tajemnicę starszej córce, która właśnie skończyła 18 lat. Podobno przyjęła to zupełnie spokojnie. Kryształki Podporucznik podniósł się z krzesła. Za półtorej godziny miał pociąg, a musiał przecież jeszcze kupić magnetowid. A mnie korciła jeszcze jedna sprawa. - Panie podporuczniku - zatrzymałam go. - Dlaczego nie przyjechał pan w mundurze? Podporucznik usiadł. Chyba czekał na to pytanie. Oparł się łokciami o stolik. - Jestem żołnierzem, a dla żołnierza, a zwłaszcza oficera, mundur to rzecz święta - zaczął. - Kiedy jestem w mundurze, jestem mężczyzną. Nie ma żadnej Doroty. - To znaczy, że... - Tak, to znaczy - podporucznik znowu się zarumienił. - Widzi pani, coraz rzadziej udaje mi się wyrwać z domu. Nie mogłem zmarnować tej okazji... - Czy mogę? - Ależ bardzo proszę. Zajrzałam pod stół, a podporucznik wstydliwie, jakby z pewnym zakłopotaniem uniósł nogawkę spodni. Nad męskim, elegancko wypastowanym czarnym półbutem i szarą skarpetką w romby na muskularnej owłosionej łydce połyskiwała biała kryształkowa pończocha. Nie ma lekarstwa * Transwestytyzm (wg Encyklopedii PWN tendencja do identyfikowania się z płcią przeciwną w ubiorze i w zachowaniu) to jedno z zaburzeń powstałych najprawdopodobniej w wyniku deformacji genowo-hormonalnej w czasie życia płodowego. Rodzaje zaburzeń identyfikacji płciowej wynikają ze stopnia ilościowych zmian anatomiczono-fizjologicznych w mózgu i są to kolejno: biseksualizm, homoseksualizm, traswestytyzm, transgenderyzm (mężczyzna chce mieć kobiece piersi, nie rezygnując przy tym z męskich narządów płciowych, kobieta, akceptując swoje narządy płciowe, chce usunąć piersi) i najsilniejszy z nich transseksualizm (totalna psychiczna identyfikacja z płcią przeciwną pod względem anatomicznym). Na podstawie danych klinicznych można oszacować liczbę transwestytów w Polsce na około 2 procent populacji. Medycyna nie zna lekarstwa na transwestytyzm. Jedyne co można oferować pacjentom to opieka psychologiczna, ewentualnie wspomagana lekami, które, osłabiając skłonności transwestytyczne, osłabiają też całe libido. Na Zachodzie istnieją osobne kluby, dyskoteki i sklepy dla transwestytów. W Polsce nie mają oni oficjalnego stowarzyszenia. O swoim problemie mogą przeczytać w książkach "Przekleństwo androgyne" K. Imielińskiego, S. Dulko oraz "Transpozycje płci " K. Imielińskiego, S. Dulko, M. Filara [-] Korzystałam z książek: Kazimierza Imielińskiego i Stanisława Dulko "Przekleństwo androgyne" oraz Anne Moir i Davida Jessela "Płeć mózgu" Postscriptum Kiedy oglądałam niezbyt udane zdjęcia podporucznika robione samowyzwalaczem, przyszło mi do głowy, żeby zaproponować mu profesjonalną sesję fotograficzną w studiu "Gazety Wyborczej". Zauważyłam, że oczy mu się zaświeciły na ten pomysł, ale zaraz zaczęły się wahania, czy nie zostanie rozpoznany. Nie nalegałam, podporucznik sam podjął decyzję. Fotograf, stylistka i wizażysta zrobili wszystko, żeby nasz bohater pozostał anonimowy, ale żeby zarazem przeżył ciekawą przygodę. Po sześciogodzinnej sesji, zlany potem od grzejących lamp, z bólem w krzyżu od stania na ośmiocentymetrowych szpilkach wyznał nieśmiało, że bycie kobietą nie zawsze jest przyjemne. Dziękujemy firmie Perukpol przy ul. Grzybowskiej 87 w Warszawie za wypożyczenie peruk oraz sklepom: Solar, Tally Weijl, Promod, Camaieu, Marylin i Galerii Centrum za udostępnienie ubrań. Sesję fotograficzną przygotowali: Joanna Pamuła – stylizacja Agata Jakubowska - asystentka fotografa Piotr Kałuża – makijaż Tekst pochodzi z Internetowego Archiwum Gazety Wyborczej. © Archiwum GW 1998,2002,2004Do artykułu dodano 5 komentarzy. Pokaż komentarze. Powrót do: Prasa
Zmarł w wieku 82 lat. Zostawił po sobie skromnie urządzone mieszkanie na osiedlu domów zrobionych z przyczep kempingowych. Był tam dozorcą, ale łapał się też innych dorywczych zajęć.
blocked zapytał(a) o 17:22 Do chłopaków: dlaczego nie chciałbyś chodzic w damskich ciuchach? Oddaj swój głos, aby poznać wyniki ankiety lub zobacz wyniki
zKF1Gs6. 2siuo8zzl8.pages.dev/32siuo8zzl8.pages.dev/3
jak zacząłem chodzić w damskich ciuchach